Więc tak, jak pisze
obok, jestem Martynaa, mam 14 lat i wiele za sobą. Zaczęło się wszystko w 6
klasie...
pojawiły się
problemy, większe kłótnie z wszystkimi wokoło... pod koniec podstawówki byłam z
pewnym chłopakiem, (pan V.) który przez
te 5 miesięcy był dla mnie naprawdę ważny. Pod koniec związku niestety
oszukiwał mnie 3 tygodnie. Udawał, że mnie kocha... a potem tak po prostu
prosto w oczy mi to powiedział. "Nie kocham Cię :) " bolało bardzo
długo. Pozostała mi po nim pamiątka :)
no ale niestety... nic nie mogłam już zrobić. Życie leciało dalej, z dnia na dzień raz lepiej, raz gorzej... Właściwie nie oszukujmy się, nie było lepiej. Po pewnym czasie zaczęłam normalnie funkcjonować. Będąc w gimnazjum musiałam pilnować frekfencji, więc skupiłam się na zadaniach, i poprawianiu złych ocen. Któregoś dnia nagle zaczęłam zwracać większą uwagę na jednego z moich dobrych kolegów, mimo że był on moim byłym chłopakiem, którego zostawiłam niestety dla pana V. Z dnia na dzień było co raz, to lepiej :) świetnie się dogadywaliśmy, i doszło do tego, czego obawiałam się najbardziej. Dawne uczucia wróciły. Nie były do opanowania. Robiłam wszystko, aby ponownie nam się udało .Niestety jemu zawsze dobrze wychodziło kłamanie. Zrobił mi wielką nadzieję, a po sylwestrze powiedział, że jednak to nie to. On nie potrafił dopuścić do siebie myśli, która dałaby mu do zrozumienia, że warto spróbować jeszcze raz. Mówił mi, że mam duże szanse... ehh, kłamał.
no ale niestety... nic nie mogłam już zrobić. Życie leciało dalej, z dnia na dzień raz lepiej, raz gorzej... Właściwie nie oszukujmy się, nie było lepiej. Po pewnym czasie zaczęłam normalnie funkcjonować. Będąc w gimnazjum musiałam pilnować frekfencji, więc skupiłam się na zadaniach, i poprawianiu złych ocen. Któregoś dnia nagle zaczęłam zwracać większą uwagę na jednego z moich dobrych kolegów, mimo że był on moim byłym chłopakiem, którego zostawiłam niestety dla pana V. Z dnia na dzień było co raz, to lepiej :) świetnie się dogadywaliśmy, i doszło do tego, czego obawiałam się najbardziej. Dawne uczucia wróciły. Nie były do opanowania. Robiłam wszystko, aby ponownie nam się udało .Niestety jemu zawsze dobrze wychodziło kłamanie. Zrobił mi wielką nadzieję, a po sylwestrze powiedział, że jednak to nie to. On nie potrafił dopuścić do siebie myśli, która dałaby mu do zrozumienia, że warto spróbować jeszcze raz. Mówił mi, że mam duże szanse... ehh, kłamał.
A naiwna Martynka mu
wierzyła. I ponownie to zrobiła. Pamiątkę, która przypomina jej do dziś o tym,
co już było i nie wróci. Można powiedzieć...
robiła zdjęcia, które nigdy nie znikną z jej życia. Wykonane aparatem zwykle
gdzieś giną, te robione czymś innym zostają na zawsze. Myślałam, że to właśnie
na tym etapie zakończy się mój rozdział... chciałam zniknąć stąd jak
najszybciej. Nie wiem czemu to było tak bolesne... było uderzeniem. Uderzeniem
w moją małą zranioną duszę. Wtedy czułam się dziwnie w szkole... taka
obserwowana, i.. obgadywana. Czyżby moje ręce aż tak ich wszystkich ciekawiły?
Nikt nie pozna więcej tej historii.. Tak wyglądała moja przeszłość. Jak jest
teraz? napiszę to w następnym poście, cium ! ;*
/#Shanell.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz